KTM LC8 990 Adventure (2009) motocykl
Jeśli masz lub miałeś ten motocykl, zostaw recenzję!
Opis
KTM LC8 990 Adventure (2009)
KTM LC8 990 Adventure (2009) motocykl
Dodatkowe informacje
Specyfikacja: KTM LC8 990 Adventure (2009) motocykl
Marka | KTM |
---|---|
Moc | 115 KM |
Moment obrotowy | 100 Nm przy 6250 obr/min |
Pojemność silnika | 990 cc |
Rodzaj napędu | Łańcuch |
Typ silnika | Dwucylindrowy w układzie V |
Waga | 220kg |
Opinie (1)
1 recenzja dla produktu KTM LC8 990 Adventure (2009) motocykl
Wszystkie Najbardziej przydatne Najwyżej oceniane Najniżej oceniane
Kuba –
Dzik, szaleniec, motocykl bez sensu. 3xTAK. Ale to też motocykl, który zarówno na asfalcie, jak i poza nim daje tak niesamowite ilości frajdy, że banan z twarzy może nie znikać przez tysiące kilometrów. Ostatni wielki motocykl który wygrał Dakar (no prawie, bo wygrała wersja gaźnikowa R 😉 ale nadal LC8 i to wyjątkowo mało różniąca się od tej z masowej produkcji). Dzik uznaje dwa tryby pracy silnika: hamowanie i ogień. Wśród właścicieli czasami słychać opinie, że im gorzej go traktujesz, tym lepiej jeździ – coś w tym jest. Zdecydowanie w każdej chwili jest #readyToRace. Czy to z pod świateł, czy z mniejszymi kolegami poza utwardzonym podłożem. Od wielu dużych turystyków różni go to, że nie tylko umie wjechać w teren ale i sam z niego wyjechać. Najlepiej czuje się na drogach siódmej kategorii – mogą być asfaltowane (albo sugerujące, że 40 lat temu był na nich asfalt) ale też szutrowych – na których raczej przyspiesza, niż zwalnia. Ma absolutnie niesamowite zawieszenie z pełną regulacją. Mimo bycia „plastikowym” – łącznie z dwoma osobnymi bakami! – nie boi się gleb i jest naprawdę odporny. Jest wielki, pod warszawskimi biurowcami większe bywają tylko 400 kg czopery 😀 ale jak już jedzie, to bardzo nisko położony środek ciężkości pozwala mu naprawdę dobrze się prowadzić. W tym względzie wspomniane dwa baki i umieszczenie akumulatora bardzo nisko robią naprawdę niesamowitą robotę! W korkach widać nad samochodami, a kierownica przechodzi nad lusterkami! Da się szaleć w pojedynkę, ale i przejechać 1000km dziennie we dwoje. W ostatni weekend jeździliśmy we dwoje poza asfaltami i też się komfortowo podróżuje. Siedzi się prosto, więc za komfort odbieram tylko za standardową kanapę. Jeśli jest serwisowany na bieżąco, to między bajki można włożyć awaryjność KTMów. Choć warto pamiętać, że zastosowanie fajnych rozwiązań (nie wyobrażam sobie powrotu do linkowego sprzęgła) to miejsca, które warto obejrzeć dokładniej w czasie serwisu.